Przez ostatnie cztery lata WIG kończył maj pod kreską. Początek miesiąca sugeruje, że czarna seria się przedłuży. W ciągu sześciu ostatnich sesji WIG stracił już blisko 5,5 proc., niwelując w ten sposób cały tegoroczny dorobek. Statystyki historyczne nie wróżą niczego dobrego. W ciągu ostatnich 27 lat średnia zmiana notowań WIG w piątym miesiącu roku wyniosła -0,8 proc. Nawet gdy pominie się wartości skrajne (wzrost o 9,2 proc. w 1994 r. i spadek o 11,6 proc. w 1998 r.), to średnia pozostaje na tym samym poziomie. Co więcej, w 15 przypadkach indeks rósł, a w 12 spadał. Dlatego też mediana zmian jest ujemna i wynosi -0,3 proc. Jeśli maj był wzrostowy, WIG zyskiwał w tym okresie średnio 3,8 proc. Gdy był spadkowy – średnia wyniosła -4,6 proc. Tym samym maj należy do grona najgorszych miesięcy roku na GPW.

Tym razem statystyczny ciężar dodatkowo podnosi splot niekorzystnych czynników geopolitycznych. Chodzi o powrót napięć handlowych na linii USA–Chiny. W piątek tuż po północy stawka cła na import chińskich dóbr o wartości 200 mld USD została podniesiona do 25 proc. z 10 proc. Jednocześnie Donald Trump zapowiedział, że w planach jest wprowadzenie ceł na pozostałą wartość importu z Państwa Środka o wartości około 325 mld USD. Pocieszające jest tylko to, że nowe stawki podatku nie obejmą towarów, które już są w tranzycie. Zdaniem ekspertów daje to obu stronom dwa–trzy tygodnie na wypracowanie porozumienia, zanim koszty faktycznie obciążą importerów.

Sytuacja techniczna na wykresach warszawskich indeksów bardzo dobrze odzwierciedla panującą na rynkach atmosferę. WIG20 spadł od początku maja o ponad 6 proc., przebił średnie kroczące z 50 i 200 sesji i wsparcie na poziomie 2200 pkt. Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku, uważa, że celem indeksu jest teraz zeszłoroczny dołek. Mowa więc o poziomie 2082 pkt, co oznacza, że czekać nas może pogłębienie przeceny o kolejne 5 proc.

Nie najlepiej wygląda też sytuacja mWIG40. Średnie z 50 i 200 sesji pękły i przerwana została sekwencja coraz wyżej położonych dołków. Mamy więc klasyczny sygnał zmiany obowiązującego od listopada trendu wzrostowego. W taki scenariusz wpisuje się formacja podwójnego szczytu, utworzona na przełomie marca i kwietnia. Co ciekawe – analitycy techniczni i fundamentalni, typujący spółki do portfeli „Parkietu", to właśnie w tym segmencie upatrują w maju najwięcej kandydatów do wzrostu. Być może więc nie wszystko stracone.

Na koniec dodajmy, że największą odpornością na ostatnie spadki wykazują się małe spółki. Indeks sWIG80 stracił w maju tylko 2,4 proc. i wciąż utrzymuje się nad dzienną dwusetką. Niepokojąco wygląda tylko to, że na wykresie zarysowała się formacja głowy z ramionami i przebity został dołek z końca marca 11 847 pkt.