Dzięki dobrym wynikom budownictwa w I półroczu analitycy firmy Spectis zweryfikowali w górę prognozy na cały 2020 r. Ich zdaniem, cały rynek skurczy się o 3 proc., a w przypadku firm zatrudniających powyżej 9 pracowników o 5 proc. Wiosną prognozowano odpowiednio 5 i 6 proc.

W latach 2020-2021 spowolnienie mocniej dotknie rynek budownictwa prywatnego, co oznacza że przedsiębiorstwa z dużą ekspozycją na kubaturówkę mogą mieć duże trudności z wypełnieniem portfela zamówień na lata 2021-2022. Mieszkaniówka relatywnie dobrze radzi sobie ze skutkami pandemii, przede wszystkim mocno trzymają się inwestycje inwestorów indywidualnych, podczas gdy deweloperzy - przez lockdown – zanotowali większą korektę, jeśli chodzi o pozwolenia na budowę i rozpoczynane inwestycje. Głębszego spowolnienia należy oczekiwać w przypadku rynku niemieszkaniowego: inwestorzy będą się wstrzymywać z częścią planowanych projektów.

Największe nadzieje związane są z budownictwem inżynieryjnym planowanym na poziomie centralnym, ze współfinansowaniem z funduszy unijnych. Karty rozdawać będą GDDKiA i PKP PLK. Spowolnienia inwestycyjnego należy oczekiwać, jeśli chodzi o samorządy – choć w sukurs ma przyjść rządowy Fundusz Inwestycji Samorządowych.

Paliwem będą fundusze unijne. To Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększenia Odporności na lata 2021-2023 (57 mld euro grantów i pożyczek dostępnych dla Polski) oraz budżet na lata 2021-2027 (67 mld euro grantów dla Polski). Do tego do końca 2023 r. realizowane będą inwestycje z poprzedniego budżetu (2014-2020). Oznacza to, że w latach 2022-2023 rynek inżynieryjny powinien stabilizować dynamikę budownictwa w Polsce.