Wielkie olimpijskie pieniądze

5 miliardów dolarów rozdaje w ciągu czterech lat Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl). Sportowcy chcieliby, żeby więcej pieniędzy trafiało do ich kieszeni.

Publikacja: 09.05.2020 19:00

Finanse MKOl, którego szefem jest Thomas Bach, bazują na przychodach z praw telewizyjnych. Stacja NB

Finanse MKOl, którego szefem jest Thomas Bach, bazują na przychodach z praw telewizyjnych. Stacja NBC za prawa do transmisji igrzysk (lata 2014–2020) zapłaciła 4,38 mld USD.

Foto: AFP

Przewodniczący Thomas Bach lubi powtarzać, że „igrzyska nie służą robieniu pieniędzy", ale faktom przeczyć trudno. Rywalizacja najlepszych sportowców globu to dziś świetnie działająca maszynka do zarabiania. MKOl tylko w ostatnim cyklu olimpijskim – obejmującym lata 2013–2016, czyli imprezy w Soczi oraz Rio de Janeiro – otrzymał 5,5 mld dolarów.

MKOl, jak przystało na organizację chcącą uchodzić za non profit, zdecydowaną większość przychodów wprowadza z powrotem w krwiobieg świata sportu. Trafiają one do organizatorów igrzysk, międzynarodowych federacji, krajowych komitetów oraz działaczy, trenerów i samych sportowców. Tylko w poprzednim czteroleciu – według raportu opublikowanego na stronie internetowej – organizacja rozdała 90 proc. wpływów, czyli 5 mld USD.

Główny płatnik – telewizja

Fundament finansów MKOl to przychody z praw telewizyjnych. Głównym płatnikiem jest amerykańska stacja NBC, która za prawa do transmisji igrzysk w latach 2014–2020 zapłaciła 4,38 mld USD. Kolejny kontrakt, już dziesięcioletni (2022–2032), gwarantuje władzom światowego olimpizmu 7,65 mld USD. Jedną piątą do budżetu MKOl dorzucają sponsorzy ruchu olimpijskiego, pozostałe przychody są już drobne.

Połowę z 5 mld USD przeznaczonych na redystrybucję pochłania „wkład we wspieranie igrzysk". MKOl od 2010 roku w całości pokrywa koszt operacji związanych z obsługą nadawców telewizyjnych. Tylko do organizacji zawodów w Rio Komitet – według własnego raportu – dołożył 1,5 mld USD, co stanowi kilkanaście procent szacowanego na 13,1 mld USD budżetu imprezy.

1,9 mld USD w poprzednim cyklu olimpijskim MKOl przeznaczył na Fundusz Solidarności Olimpijskiej oraz wypłaty dla międzynarodowych federacji i komitetów. 0,6 mld USD pochłonęły inne wydatki: na pomoc przy organizacji młodzieżowych igrzysk, walkę z dopingiem, działania promocyjne, dodatkowe programy zawodnicze czy promocję olimpizmu.

Olimpijska dywidenda

Międzynarodowe federacje w latach 2013–2016 dostały 739 mln USD. Kluczem do redystrybucji środków finansowych był podział poszczególnych sportów na marketingowe grupy, który – na podstawie liczby widzów oraz zainteresowania kibiców – ustalił MKOl. I tak na przykład przed igrzyskami w Rio w pierwszej grupie znalazły się lekkoatletyka, pływanie oraz gimnastyka artystyczna, w drugiej koszykówka, siatkówka, kolarstwo, piłka nożna i tenis, a w ostatniej – piątej – pięciobój nowoczesny, golf oraz rugby.

Pieniądze trafiły bezpośrednio do federacji i każda z nich samodzielnie decydowała o ich wykorzystaniu. Lekkoatletyczna IAAF (dziś World Athletics) połowę premii – ok. 22 mln USD – przeznaczyła na program „Olimpijskiej dywidendy", dzięki któremu wszyscy jej członkowie dostawali co roku 25 tys. USD. – System działał przez cztery lata. Później został ograniczony do tych federacji, które najmocniej potrzebują finansowego wsparcia, więc nas dziś już nie dotyczy – wyjaśnia w rozmowie z „Parkietem" dyrektor Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA) ds. międzynarodowych Piotr Długosielski.

Nie wiadomo, jak na wsparcie dla federacji wpłynie przełożenie igrzysk w Tokio. Prezes World Athletics Sebastian Coe na łamach „Financial Timesa" przyznaje, że rozpoczął już negocjacje z MKOl-em. Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej (IHF) poinformowała z kolei, że poradzi sobie bez dodatkowego wsparcia, które „Komitet może przeznaczyć na pomoc federacjom głębiej dotkniętym epidemią koronawirusa".

Miejsce dla sponsora

Krajowe komitety mogą zarobić dzięki umowom, na podstawie których rezygnują z poszukiwania sponsorów w obszarach zajętych przez któregoś z partnerów marketingowych MKOl. Wszystko to globalne firmy (Coca-Cola, Samsung, Bridgestone, Toyota, Visa), które inwestują w ruch olimpijski olbrzymie pieniądze, więc podpisywanie porozumień zazwyczaj się opłaca.

– My także mamy odpowiednią umowę i na jej podstawie co roku, w grudniu, otrzymujemy środki finansowe. Wysokość tego kontraktu jest oczywiście tajemnicą – mówi sekretarz generalny Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) Adam Krzesiński. Punktem odniesienia może być Niemiecka Konfederacja Sportów Olimpijskich, która – jak zdradził w rozmowie z „Die Welt" Bach – w trwającym cyklu olimpijskim otrzyma ok. 30 mln USD.

Narodowe komitety nie tylko przyjmują wypłaty, ale są też pośrednikiem w przypadku Funduszu Solidarności Olimpijskiej. Jego wysokość w poprzednim cyklu olimpijskim wyniosła 440 mln USD. Obejmuje on różnorodne programy pomocowe – szkolenia, granty, stypendia – które trafiają do związków lub samych zawodników, oraz akcje mające na celu promocję olimpijskich wartości. Polski sport w ubiegłym roku zyskał dzięki temu 300 tys. USD.

Jednym z elementów Funduszu jest bezpośrednie wsparcie dla sportowców. MKOl przed igrzyskami w Rio wypłacił 22 mln USD dla 1,5 tys. zawodników i zawodniczek (kandydatów zgłaszały krajowe komitety), którzy zdobyli później w Brazylii 101 medali. Mistrzami olimpijskimi- stypendystami zostali m.in. kolumbijska trójskoczkini Caternie Ibarguen, sprinterka z Bahamów Shaunae Miller-Uibo i tadżycki kulomiot Dilszod Nazarow oraz brązowa medalistka z Rio w pięcioboju nowoczesnym Oktawia Nowacka.

Więcej dla sportowców

Obecny model nie wszystkim się podoba. MKOl dzieli środki finansowe na różne sposoby, ale za udział w samych zawodach nie płaci, choć wymaga na przykład przestrzegania tzw. Reguły 40, którą chroni swoich partnerów marketingowych i zakazuje podmiotom niezwiązanym z igrzyskami wykorzystywania wizerunku sportowców w trakcie imprezy.

Organizacja Global Athlete na podstawie raportów finansowych MKOl oraz dokumentów podatkowych Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego i Paraolimpijskiego (USOPC) obliczyła, że bezpośrednio do kieszeni sportowców trafia tylko 4,1 proc. środków wypracowanych przez olimpijski biznes.

Przyjmowanie wyników finansowych USOPC jako punktu odniesienia dla wszystkich krajowych komitetów jest dyskusyjne, ale i tak wynik badań robi wrażenie. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na zarobki koszykarzy NBA (ich udział w zyskach ligi według raportu z 2016 r. to 44,7 proc.), zawodników Major Baseball League (50,1 proc., dane za 2019 r.) czy piłkarzy angielskiej Premier League (60,3 proc., dane za 2017 r.).

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych