Wysokie ceny gazu, ropy i paliw pozostaną z nami na dłużej

Od kilku miesięcy mamy na rynku do czynienia z drożyzną. Powodują ją zarówno czynniki ekonomiczne, jak i polityczne. Jakby tego było mało, swoje piętno, zwłaszcza na branży gazu, może odcisnąć mroźna zima.

Publikacja: 29.12.2021 05:00

Foto: GG Parkiet

Od wielu miesięcy sytuacja na rynkach ropy naftowej, gazu ziemnego i paliw płynnych jest bardzo zmienna i nieprzewidywalna. Dotyczy zarówno spraw związanych z popytem i podażą, jak i cenami. Znajduje to odzwierciedlenie również w Polsce i – co gorsza – niewiele dziś wskazuje, aby w przyszłym roku miało dojść do poprawy. Dlatego dziś prawie nikt nie podejmuje się przedstawiania konkretnych prognoz dotyczących przyszłych cen ani nawet kierunków ich zmian.

Brakuje błękitnego paliwa

Szczególnie dynamiczna jest sytuacja na rynku gazu. Dzienne zmiany kursu tego surowca rzędu kilkudziesięciu procent nie są już niczym nadzwyczajnym, czego najlepszym przykładem są ostanie tygodnie. Na TGE na początku grudnia w transakcjach spotowych kurs błękitnego paliwa wynosił poniżej 500 zł za 1 MWh (megawatogodzina), by tuż przed Bożym Narodzeniem wzrosnąć do 828,64 zł. W kolejnych dniach mocno spadał i w poniedziałek z powrotem wrócił do poziomu poniżej 500 zł.

Co więcej, notowania kontraktów na dostawy w I kwartale wskazują, że takie wahania i poziomy cen jak dziś jeszcze trochę się utrzymają. Dopiero wiosna może przynieść istotne zniżki. W powrót do cen z początku tego roku na poziomie 100 zł już jednak prawie nikt nie wierzy. „Sytuacja na europejskim rynku gazu jest bezprecedensowa i bardzo dynamiczna, dlatego nie podajemy szczegółowych prognoz cenowych. Możemy jednak wskazać na okoliczności, które mogą mieć największy wpływ na poziom notowań w kolejnych miesiącach" – twierdzi biuro public relations PGNiG. W ocenie spółki cały czas utrzymują się czynniki sprzyjające wysokim cenom gazu. Co więcej, ich wpływ wzmocnił się po rozpoczęciu sezonu grzewczego. Chodzi zwłaszcza o ograniczenia w dostawach gazu z Rosji do Europy i niski stan zapełnienia magazynów. W UE zapasy wynoszą dziś zaledwie 56 proc. maksymalnych pojemności tych obiektów. W Polsce to 87 proc., ale nasze magazyny są dość małe w stosunku do zużycia tego surowica.

„W przypadku dostaw z Rosji ich wolumen jest zbliżony do ubiegłorocznego, kiedy zapotrzebowanie gospodarki europejskiej na paliwo gazowe było ograniczone wskutek restrykcji związanych z epidemią koronawirusa. Tymczasem w tym roku na ożywienie gospodarcze nałożyła się długa i mroźna zima (na początku 2021 r.), ale spowodowany tym wzrost zapotrzebowania nie znalazł odzwierciedlenia w odpowiednim zwiększeniu wolumenu dostaw ze Wschodu" – twierdzi PGNiG. Według koncernu zasadnicze znaczenie dla rozwoju sytuacji cenowej na rynku gazu będzie miała w I kwartale temperatura powietrza. W przypadku długiej i mroźnej zimy może wystąpić ryzyko niedoborów gazu w Europie. Pewną nadzieję na stabilizację daje za to wzrost dostaw LNG do Europy.

Według Unimotu krótkookresowo ceny gazu mogą osiągać nienotowane dotychczas rekordy – nawet 200 euro za 1 MWh. – Spodziewamy się spadku cen gazu ziemnego wiosną, a także po ustabilizowaniu się sytuacji z Nord Stream 2 i sytuacji politycznej na Ukrainie. Liczymy na spadek cen w okolice 80–90 euro, niestety, raczej na dłużej możemy zapomnieć o cenach gazu z wiosny ubiegłego roku – uważa Robert Brzozowski, wiceprezes Unimotu.

W Polsce ceny rynkowe za błękitnie paliwo nie obowiązują gospodarstw domowych (do końca 2023 r.). Mimo to i one od nowego roku odczują horrendalne notowania tego paliwa. Zatwierdzona niedawno taryfa detaliczna dla tej grupy odbiorców w PGNiG OD, a więc dla dominującego gracza na krajowym rynku, wyniesie 200,17 zł za 1 MWh, a więc o 83,7 proc. więcej niż obecnie i aż o 134,3 proc. więcej niż rok temu. Wprawdzie podwyżki obejmujące cały rachunek w ujęciu procentowym będą mniejsze, gdyż składają się nań jeszcze opłata abonamentowa i taryfa dystrybucyjna (pierwsza pozostała bez zmian, a druga minimalnie wzrosła), ale i tak mogą nadwerężyć budżety gospodarstw domowych.

Decyzje krajów OPEC

W porównaniu z rynkiem gazu stabilniejszy wydaje się dziś rynek ropy, chociaż i tam trudno cokolwiek przewidzieć. – Z pewnością nie należy zapominać, że przez pierwsze miesiące roku istotne będą decyzje OPEC+, które według wstępnych planów mają co miesiąc przynosić zwiększenie produkcji przez kraje zrzeszone. Na dodatek wraca temat rozmów USA–Iran, które w razie pomyślnego finału działałyby prospadkowo, bo powiększałaby się pula dostępnej ropy na świecie – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Z drugiej strony ostatnie lata to czas wstrzymywanych inwestycji w wydobycie, co może jednak spowodować, że podaż będzie za mała, aby zaspokoić popyt, i nastąpi wzrost kursu. Podobny wpływ może mieć nabierająca tempa ekologiczna ofensywa UE. Jej instytucje coraz mocniej stawiają na niekopalne źródła paliw, co zapewne mocno utrudni działalność branży naftowej, chociażby poprzez wzrost kosztów związanych z redukcją emisji gazów cieplarnianych. Czy i jak mocno kurs ropy będzie rósł, zależy też od rozwoju sytuacji pandemicznej i wzrostu gospodarczego największych konsumentów tego surowca na świecie. W podobnym duchu odpowiadają Orlen i Lotos.

Płocki koncern uważa, że największy wpływ na notowania ropy będą miały polityka cenowa OPEC+, pandemia i wzrost gospodarczy na świecie oraz poziom wydobycia na rynku amerykańskim. Gdański Lotos do tych czynników dodaje stopniowe zacieśnianie polityki monetarnej m.in. w USA i krajach UE.

Krótkoterminowych spadków spodziewa się Unimot. – W najbliższym czasie cena ropy będzie pod presją rozwijającej się kolejnej fali koronawirusa i jego nowego wariantu Omikron. W związku z tym w najbliższym czasie spodziewamy się spadków cen – ocenia Brzozowski. Na wiosnę przewiduje jednak odwrócenie tego trendu. Jego zdaniem wówczas kurs ropy zacznie rosnąć ze względu na powrót zwiększonej konsumpcji. Dodatkowo zwyżkom będzie sprzyjał wzrost kosztów logistycznych, frachtu i inflacja.

Paliwa nieco potanieją

Tegoroczny wzrost kursu ropy przełożył się na zwyżkę cen paliw. W Polsce ceny diesla i benzyny Pb95 zwyżkowały od początku roku do końca listopada o prawie jedną trzecią. W ostatnich tygodniach spadły jednak o kilka procent i dziś są poniżej 5,8 zł. Co będzie dalej? – Dla polskiego rynku z pewnością czasem niższych cen będzie okres rozpoczęty 20 grudnia i trwający do końca maja – mamy wtedy zredukowane stawki akcyzowe i zawieszony podatek od sprzedaży detalicznej, a dodatkowo trwają negocjacje w sprawie zmiany stawek VAT dla paliw – przypomina Bogucki. Co będzie z cenami w drugiej połowie 2022 r., nie wiadomo. – Tu wiele zależy od tendencji na rynku światowym i nie zdziwiłbym się, gdyby po wprowadzeniu normalnych stawek akcyzowych i pokonaniu pandemii Covid-19 były one ponownie odczuwalnie wyższe – dodaje Bogucki.

Podobnego scenariusza nie wyklucza wiceprezes Unimotu. Zakłada jednak, że rząd będzie dostosowywał swoje działania do zmieniającej się sytuacji rynkowej. – Warto jednocześnie podkreślić, że długofalowo największy wpływ na detaliczne ceny paliw mają ceny paliw na rynkach międzynarodowych oraz kurs dolara w złotych. W optymistycznym scenariuszu liczymy także na obniżenie cen biopaliw, które są również istotnym czynnikiem kosztowym – mówi Brzozowski.

Orlen i Lotos, najwięksi producenci i dostawcy paliw płynnych na krajowy rynek, odpowiadając na pytania dotyczące tego, czy w 2022 r. diesel, benzyna i LPG nadal będą wyjątkowo drogie, skupiają się na wymienieniu czynników, które decydując o cenach. Przekonują, że to, ile zapłacą kierowcy na stacjach, zależy w dużej mierze od niezależnych czynników makroekonomicznych, takich jak giełdowe notowania gotowych produktów paliwowych, cen ropy i kursy walutowe. W ich ocenie do spadków w najbliższych miesiącach przyczynią się działania rządu podejmowane w związku z tzw. tarczą antyinflacyjną, w ramach której obniżone zostały niektóre podatki.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty