parkiet.com

Indeks dużych spółek od blisko dwóch lat zamknięty jest w szerokiej konsolidacji. Większość wahań mieści się w przedziale 2400-2100 pkt, przy czym poziomy skrajne w ramach tego układu to 2420 pkt oraz 2044 pkt (tegoroczny dołek, ustanowiony we wrześniu). To daje nam zakres zmienności wynoszący dokładnie 376 pkt. Kierując się podręcznikową analizą techniczną – wyjście dołem z konsolidacji powinno skutkować spadkiem o takim mniej więcej zasięgu. Jeśli cel będziemy mierzyć od dołka to wychodzi nam prognoza zniżki do 1668 pkt. Jeśli za początek ruchu przyjmiemy 2100 pkt, to mamy nieco mniej drastyczny wariant z „lądowaniem" WIG20 na 1724 pkt. Oczywiście mówimy tu perspektywie średnioterminowej, bo zejście o 16 proc./18 proc. w dół, nawet przy ostatniej, wysokiej zmienności, powinno zająć niedźwiedziom więcej niż kilka tygodni. To daje bardzo kiepską perspektywę na pierwszy kwartał 2020 r. Jeśli taki scenariusz się ziści, to WIG20 będzie w nieodległej przyszłości testował dołki z 2016 r.

W tym kontekście bardzo dużego znaczenia nabiera to, co dzieje się dziś na GPW. Przed południem WIG20 spadał o 0,7 proc. do 2052 pkt, co oznacza, że pogłębienie tegorocznego dołka jest na wyciągnięcie ręki – brakuje 8 pkt. W trwającej konsolidacji granica 2100 pkt była testowana już czterokrotnie. Właśnie trwa piąta próba, która ma duże szanse powodzenia. Dlaczego? Otóż od strony fundamentalnej niedźwiedzie wspiera rząd ingerujący w spółki Skarbu Państwa (PKN Orlen, Energa, Pekao, Lotos). Od strony technicznej natomiast na korzyść podaży przemawiają chociażby spadające średnie kroczące z 50 i 200 sesji, pokazujące rosnącą przewagę sprzedających. Aby nie popadać jednak w skrajny pesymizm podsyłamy do dzisiejszego tekstu: „Czy WIG20 zjedzie na 2000 pkt?", w którym pytamy analityków i inwestorów o najbliższe perspektywy dla segmentu blue chips. Ci pierwsi są zdecydowanymi optymistami...