Przecena akcji po wynikach to nie zawsze dobra okazja do zakupów

Trwający sezon publikacji wyników przez spółki z warszawskiego parkietu przyniósł niespodzianki, które w niektórych przypadkach zachwiały notowaniami firm. Czy warto inwestować w przecenione papiery?

Publikacja: 29.11.2019 12:00

Foto: GG Parkiet

Rozczarowania w tym sezonie wynikowym nie były zbyt liczne. Negatywna reakcja rynku na rezultaty finansowe mogła być efektem zbyt wysokich oczekiwań inwestorów albo niedoszacowania czynników zewnętrznych. – Nie istnieje jeden powód, dla którego w trwającym sezonie publikacji wyników pojawiły się negatywne zaskoczenia. Czasami analitycy byli zbyt optymistyczni, czasami spółki zrobiły inwestorom zbyt duże nadzieje. Jednak chyba najczęściej powodem do zaskoczeń była duża dynamika wydarzeń. Na przykład banki zostały dość nagle dotknięte koniecznością utworzenia rezerw na prowizje, a niektóre spółki przemysłowe odczuły skutki gwałtownego hamowania niektórych gospodarek zachodnioeuropejskich – zauważa Adam Łukojć, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi TFI Allianz. Czy obawy inwestorów są zasadne, czy też może ich reakcja była przesadzona?

Przesadzona reakcja

Biorąc pod uwagę spadek kursu w ciągu jednej sesji, jednym z największych negatywnych zaskoczeń dla inwestorów była publikacja raportu Dino. Właściciel sieci supermarketów zdążył przyzwyczaić rynek do systematycznej poprawy wyników i marż, stąd oczekiwania były spore. Co ciekawe, inwestorów zaniepokoiły nie tyle same wyniki, które przyniosły kontynuację trendu wzrostowego w przychodach i zyskach, ile obawy o utrzymanie imponującego tempa rozwoju spółki oraz dotychczasowego poziomu marż. Wyzwaniem w kolejnych kwartałach będzie presja na wzrost kosztów płac, co będzie miało związek z podwyżką płacy minimalnej. Do tego dochodzi coraz większa konkurencja na rynku. – W październiku konkurencja sieci Dino – Biedronka ogłosiła plan dalszego rozwoju, polegający na otwieraniu nowych sklepów poprzez odsprzedaż licencji. Sklepy powyżej 400 mkw. miałyby powstawać w miejscowościach liczących od 3 do 5 tys. mieszkańców. Na dziś trudno wyrokować, jak będzie przebiegał ten proces, natomiast widać, że cel przyjęty przez Dino znajduje naśladowców, przez co warunki konkurencyjne mogą się zaostrzyć – zauważa Dariusz Dadej, analityk Noble Securities.

Zawód sprawił inwestorom Famur, ale i w tym wypadku analitycy dostrzegają potencjał do odbicia. Podkreślają, że słabszy rezultat za III kwartał to efekt zdarzeń jednorazowych, natomiast fundamenty producenta maszyn górniczych pozostają wciąż mocne. – Uważamy, że potencjalne spowolnienie w sektorze może wpłynąć negatywnie na liczbę nowych kontraktów eksportowych już w 2020 r. Na szczęście silna ekspozycja Famuru na rynku rosyjskim powinna być czynnikiem wsparcia – uważa Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. Jego zdaniem dzięki pozyskanym kontraktom kolejne kwartały mogą być dobre, choć spodziewa się w kolejnych latach niższych zysków.

Trudno o optymizm

Rozczarowaniem dla rynku były wyniki CCC, które zaskoczyło dalszym spadkiem marż. W ocenie Sylwii Jaśkiewicz z DM BOŚ przed spółką sporo wyzwań, które mogą ciążyć jej notowaniom. – Kilka kwestii poruszonych podczas konferencji wynikowej budzi wątpliwości. Wyniki spółki HR Group są słabe i poniżej oczekiwań. Sytuacja szwajcarskiej spółki KVAG jest również poniżej oczekiwań. Zarząd nie wyklucza jej sprzedaży, jeśli podmiot ten nie uzyska dodatniej wartości EBITDA w przyszłym roku. Ponadto spółka przyznała, że eobuwie.pl ma trudności na rynku szwedzkim, co może wiązać się z wycofaniem z tego rynku. Koszty pracowników w przyszłym roku będą pod presją płacy minimalnej. CCC zamierza ograniczyć wydatki inwestycyjne, a biorąc pod uwagę wysokie zadłużenie, wydaje się to koniecznością – wskazuje ekspertka. – Zarówno LPP, jak i CCC wygospodarowały pieniądze dzięki programowi finansowania dostawców. CCC, finansując się tym ruchem, dokonało kłopotliwych akwizycji. LPP przeznacza wyższe środki na wydatki inwestycyjne, optymalizując poziom kosztów. Wydaje się, że strategia LPP jest bezpieczniejsza – podsumowuje Jaśkiewicz.

Do udanych III kwartału nie może też zaliczyć Monnari. Podobnie jak przed rokiem, modowa grupa zanotowała większą stratę operacyjną i netto. Inwestorów jednak najbardziej martwi spadek marży brutto. Zdaniem zarządu nie należy spodziewać się jej odbicia w IV kwartale. – Jeśli nie będzie gwałtownych zachowań konkurencji, to możliwa jest podobna dynamika spadku marży w IV kwartale – poinformował Miłosz Kolbuszewski, dyrektor finansowy Monnari. Dodał, że w 2020 r. warunki do jej poprawy też nie będą sprzyjające. Jednym z głównych wyzwań będzie wzrost kosztów wynagrodzeń.

Wyniki pod presją

Kolejny słaby kwartał ma za sobą Medicalgorithmics. Wyniki producenta urządzeń medycznych nie tylko nie sprostały oczekiwaniom rynku, ale też były wyraźnie słabsze niż przed rokiem, do czego przyczynił się spadek rentowności. – Chociaż wyniki za III kwartał bieżącego roku były rozczarowujące, to jednak trudno odbierać je jako całkowite zaskoczenie. Spółka jest w trakcie zmiany modelu sprzedaży w USA, co jest widoczne na każdym poziomie rachunku wyników – zwraca uwagę Szymon Nowak, analityk BM BNP Paribas. – W raporcie za III kw. spółka podtrzymuje, że spodziewa się rozpoznania przychodów w IV kwartale z tytułu umowy z UnitedHealthcare Group, największą prywatną siecią ubezpieczeniową w USA. Naszym zdaniem trudno jednak oczekiwać widocznej poprawy już w kolejnym kwartale, który charakteryzuje się negatywną sezonowością (mniej wykonywanych badań). Ponadto w dalszym ciągu spodziewamy się presji na poziomie kosztów operacyjnych w związku z trwającą reorganizacją działalności spółki. Za pozytywny odbieramy sam fakt wprowadzania zmian, jednak spodziewamy się, że pierwsze pozytywne efekty powyższych działań zobaczymy najszybciej w II połowie przyszłego roku – uważa.

Pogarszająca się koniunktura na rynku kolejowych przewozów towarowych odbiła się na wynikach PKP Cargo. Prognozowany na ten rok wynik EBITDA przewoźnika okazał się nie do osiągnięcia. Teraz spółka szacuje, że wyniesie on około 925 mln zł zamiast pierwotnie ogłoszonych ponad 1,15 mld zł. Nie było to specjalnym zaskoczeniem dla rynku. Analitycy od dłuższego czasu zwracali uwagę na spadające ilości transportowanych koleją ładunków, dlatego kurs PKP Cargo był pod presją, a raport za III kwartał tylko pogłębił negatywne nastawienie do akcji spółki. Michał Sopiel, analityk Santander BM, oczekuje, że w 2020 r. PKP Cargo nadal borykać się będzie z niekorzystnym otoczeniem biznesowym (przynajmniej w I połowie roku) ze względu na niezbyt optymistyczne prognozy dotyczące wielkości popytu na masowe usługi transportowe. – Niejasne perspektywy w segmencie materiałów budowlanych mogą przełożyć się na presję na przychody jednostkowe (w związku ze zmniejszonym popytem na przewóz ładunków), co w połączeniu z ograniczonym potencjałem wzrostu przewozów może zagrozić perspektywie zauważalnego wzrostu przychodów w przyszłym roku. Dodatkowo marże operacyjne mogą być obciążone wyższymi wydatkami związanymi z wynagrodzeniami oraz wzrostem kosztów energii elektrycznej – przekonuje.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty