Drugie dno recesji nie będzie tak głęboko jak pierwsze

Nowa fala pandemii przerwie V-kształtną ścieżkę wzrostu polskiego PKB. Ekonomiści spodziewają się teraz ścieżki W-kształtnej. Rozpoczynające się właśnie spowolnienie nie będzie jednak tak gwałtowne jak wiosenne.

Publikacja: 21.10.2020 05:00

Drugie dno recesji nie będzie tak głęboko jak pierwsze

Foto: AFP

Jeszcze na przełomie września i października uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego roku w większości sądzili, że IV kwartał będzie okresem dalszego ożywienia w polskiej gospodarce, choć już wyraźnie słabszego niż w III kwartale. Przeciętnie oceniali, że spadek PKB Polski wyhamuje do około 2,5 proc. rok do roku, z około 3 proc. rok do roku w III kwartale i 8,2 proc. rok do roku w II kwartale. Niespełna trzy tygodnie szybkiego wzrostu liczby diagnozowanych przypadków Covid-19, które popchnęły rząd do wprowadzenia pewnych ograniczeń aktywności ekonomicznej, unieważniły ten scenariusz. Dziś wydaje się pewne, że spadek PKB w IV kw. będzie głębszy niż w poprzednich trzech miesiącach.

Na ten rok karty rozdane

Na rewizję prognoz na cały 2020 r. zdecydowali się jednak jak dotąd nieliczni ekonomiści, głównie najwięksi optymiści. Przykładowo analitycy z banku Pekao, którzy jeszcze niedawno szacowali, że PKB spadnie w tym roku o 2,4 proc., obecnie oczekują zniżki o 3 proc. Większość ekonomistów już wcześniej miała takie oczekiwania na ten rok. I nawet jeśli pod wpływem wydarzeń z ostatnich tygodni spodziewają się większego niż wcześniej spadku PKB w IV kwartale, to jednocześnie wskazują, że lepszy od ich oczekiwań był III kwartał. – Szacujemy, że PKB w minionym kwartale spadł o 1,8 proc. rok do roku, zamiast o 3,3 proc. To w dużej mierze zasługa odbicia konsumpcji, której roczna dynamika zbliżyła się już do 0 – mówi „Parkietowi" Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku. W rezultacie, choć zespół analityków mBanku spodziewa się obecnie spadku PKB w IV kwartale o 4 proc. rok do roku zamiast o 2,9 proc., to prognozę na 2020 r. utrzymał bez zmian. Nadal oczekuje spadku aktywności w gospodarce o 3,1 proc.

GG Parkiet

– W zależności od tego, czy rząd będzie wprowadzał jeszcze dodatkowe ograniczenia aktywności ekonomicznej, czego wykluczyć nie można, w tym kwartale można spodziewać się spadku PKB o 1 do 3 proc. w ujęciu kwartał do kwartału. To, który z tych scenariusz się zrealizuje, będzie oczywiście miało wpływ na wynik w całym 2020 r., ale nie znaczący. Większych rewizji wymagają jednak prognozy na 2021 r. Trzeba się liczyć z tym, że wzrost PKB będzie o około 1 pkt proc. niższy, niż dotąd zakładaliśmy – mówi „Parkietowi" Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy, który dotychczas oczekiwał, że polska gospodarka urośnie w przyszłym roku o 4,6 proc. Przeciętne prognozy ekonomistów z początku października były nieco niższe, wynosiły 4,3 proc., ale i one są zapewne zbyt optymistyczne. Analitycy z banku Pekao w ostatnich dniach obniżyli swoją prognozę z ponad 5 do 4 proc., a analitycy z mBanku z 4,9 do 3,8 proc. – Jeśli nie dojdzie do znaczącego poluzowania restrykcji w I kwartale, bo ryzyko epidemiczne będzie się wciąż utrzymywało, to nie należy oczekiwać wtedy odbicia PKB, jakie obserwowaliśmy w III kwartale. To rzutuje na prognozy na cały 2021 r. – tłumaczy Kalisz.

Lepsze otoczenie

Ekonomiści zgodnie podkreślają, że nawet obecne przewidywania mogą się okazać nieaktualne, jeśli sytuacja epidemiczna w Polsce będzie się nadal pogarszała, a rząd zdecyduje się na takie ograniczenia aktywności ekonomicznej jak wiosną. W szczególności koniunkturę mogłoby popsuć zamknięcie szkół podstawowych i przedszkoli, które – wraz ze stałym wzrostem liczby osób przebywających na kwarantannie – zdezorganizowałoby pracę wielu firm, które nie są bezpośrednio dotknięte wprowadzonymi przez rząd restrykcjami. Te dotyczą bowiem głównie niektórych branż usługowych. „Głębokie załamanie wartości dodanej, które nastąpiło w tych branżach w II kwartale, odjęło tylko 0,5 pkt proc. od rocznej dynamiki PKB, która wyniosła -8,2 proc." – przypominają ekonomiści z PKO BP.

Stabilne nastroje

Nawet najczarniejsze scenariusze kreślone dziś przez ekonomistów nie zakładają jednak ani w tym, ani w przyszłym kwartale takiego załamania PKB jak w II kwartale, czyli o niemal 9 proc. rok do roku. Dlaczego? „Analiza otoczenia zewnętrznego sugeruje utrzymanie drożności kanałów eksportowych, co jest olbrzymią różnicą w porównaniu z wiosną, kiedy to właśnie zaburzenia eksportu i łańcuchów dostaw były głównym powodem załamania polskiego PKB" – zauważyli w niedawnym raporcie ekonomiści z banku Pekao. Jak podkreślili, póki co Niemcy, kluczowy dla polskiego eksportu rynek, radzą sobie z drugą falą epidemii lepiej niż większość krajów Europy.

GG Parkiet

Tym, co odróżnia obecną falę epidemii w Polsce od poprzedniej, jest też zachowanie konsumentów. Choć ekonomiści mają świadomość, że nawet jeśli rząd nie będzie wprowadzał administracyjnych ograniczeń w handlu (takich jak zamknięcie galerii handlowych), obawy przed zachorowaniem na Covid-19 zmniejszą skłonność Polaków do wydatków. Wpływ epidemii na nastroje konsumentów nie powinien być jednak tak duży jak w pierwszej połowie roku ze względu na to, że stabilna jest sytuacja na rynku pracy.

Opinia

Łukasz Tarnawa, główny ekonomista, BOŚ

Według naszych wstępnych szacunków wprowadzenie dotychczasowych obostrzeń w reakcji na drugą falę epidemii może obniżyć dynamikę PKB w tym roku o blisko 0,5 pkt proc. względem naszej dotychczasowej prognozy spadku PKB o 2,4 proc. Obostrzenia poskutkują ograniczeniem aktywności w tych usługach, których bezpośrednio dotyczą. Mniejsza mobilność uczniów szkół średnich i studentów oznaczać będzie też niższą wartością dodaną w transporcie. Wzrost obaw dotyczących sytuacji epidemicznej może też negatywnie wpływać na zachowania konsumentów, i to nawet silniej niż wiosną, gdyż wydłuża się okres niepewności związany z perspektywami rynku pracy, a sytuacja epidemiczna jest wyraźnie gorsza. Z drugiej strony w IV kwartale aktywność w gospodarce powinna być nadal wspierana przez przemysł. Wskaźniki koniunktury w światowym przemyśle pozostają solidne, co powinno wspierać aktywność eksportową polskich firm. W szczególności postępująca poprawa sytuacji w Chinach, przy braku nawrotu epidemii, powinna wspierać gospodarkę światową i polską zarówno poprzez efekt popytu, jak i podaży. Zerwanie łańcuchów dostaw na początku roku z powodu pierwszej fali epidemii w Chinach było jednym ze źródeł regresu w globalnej gospodarce w pierwszych miesiącach roku. Nic nie wskazuje na to, by ta sytuacja miała się powtórzyć. GS

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty