Banki nie palą się do rozbrojenia frankowej bomby prawnej

Żaden z największych kredytodawców walutowych nie planuje oferować klientom atrakcyjniejszych niż do tej pory warunków przewalutowania hipotek. Nawet w obliczu coraz liczniejszych pozwów i korzystnych dla klientów orzeczeń.

Publikacja: 26.07.2019 13:00

Foto: GG Parkiet

 

Ostatnie decyzje polskich sądów coraz częściej są korzystne dla klientów mających hipoteki walutowe. Także spodziewany na wrzesień wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej będzie najprawdopodobniej – w ślad za opinią rzecznika TSUE w tej sprawie – pozytywny dla klientów. To zwiastuje dalszy wzrost liczby pozwów, ale banki nie robią nic, aby zmniejszyć to ryzyko.

Nadejdzie lawina pozwów?

Niedawno pisaliśmy, że już w I kwartale, czyli zanim zaczęło być głośno o korzystniejszych dla klientów orzeczeniach, do polskich sądów wpłynęło łącznie 2 tys. spraw dotyczących hipotek walutowych, czyli o połowę więcej niż rok wcześniej (w całym 2018 r. wpłynęło 7,2 tys. nowych spraw). Jednocześnie z danych adwokata Jacka Czabańskiego wynika, że w tym roku aż 87 proc. wyroków sądów pierwszej instancji w sprawach o ważność mechanizmu powiązania kredytu z kursem waluty było korzystnych dla klientów w porównaniu z 54 proc. w 2018 r. i po około 25 proc. w latach 2016 i 2017 (analiza powstała na bazie około 300 wyroków).

To sugeruje, że kula śnieżna pozwów frankowych może się dopiero rozpędzać – „potencjał" jest spory, bo umów hipotek tego typu jest 466 tys. Ilu klientów ruszy do sądów i jaka część wyroków będzie dla nich korzystna – nie wiadomo, ale w najgorszym przypadku przewalutowanie hipotek na zasadach zgodnych z ostatnim orzecznictwem sądów może kosztować sektor nawet około 60 mld zł, choć analitycy wskazują, że bardziej realne są wartości rzędu 15–20 mld zł.

Same banki nieoficjalnie przyznają, że sprawa jest poważna, ale mimo to wygląda na to, że nadal będą grać twardo i nie zamierzają zmniejszyć ryzyka wielkich odpisów na hipoteki walutowe ze względu na procesy sądowe i nie będą oferować na tyle atrakcyjnych dla klientów warunków, aby do przewalutowań dochodziło. Żaden z zapytanych o takie działania banków nie potwierdził, że je planuje.

Niewiele poza sześciopak

Millennium planuje utrzymać dostępność preferencyjnych rozwiązań dla kredytobiorców walutowych (mowa o tzw. sześciopaku). – Już od 2015 r. Millennium jako jeden z pierwszych umożliwia wcześniejszą, częściową lub całkowitą spłatę kredytu po średnim kursie NBP z obniżoną marżą w przypadku spłaty powyżej 10 proc. kredytu. Klienci mają też możliwość przewalutowania hipotek we frankach na złote po średnim kursie NBP z obniżoną marżą po przewalutowaniu – mówi Iwona Jarzębska, rzeczniczka banku. Nie są to jednak warunki, które satysfakcjonowałyby rozbudzone oczekiwania klientów, głównie tych, którzy zaciągali kredyt po najniższym kursie CHF/PLN.

Millennium dodaje, że indywidualnie negocjuje z klientami w sprawie kursu wcześniejszej spłaty lub konwersji. – Dotychczas kilka tysięcy klientów banku dokonało spłaty na preferencyjnych warunkach lub przewalutowało kredyt. Częściej wybierana przez kredytobiorców była wcześniejsza spłata kredytu – dodaje. Millennium w marcu miał hipoteki walutowe warte 14,2 mld zł, głównie indeksowane, co stanowiło 25,5 proc. jego portfela kredytów brutto. To największy udział na rynku.

Getin Noble informuje, że stale monitoruje sytuację klientów mających hipoteki walutowe i oferuje mechanizmy przewidziane w sześciopaku. – Wspieramy klientów także poprzez możliwość zmiany przedmiotu zabezpieczenia kredytu, np. gdy klient zmienia mieszkanie na większe – mówi Artur Newecki, rzecznik GNB. Nie wspomina jednak, aby ten bank, mający 9,9 mld zł hipotek walutowych (22 proc. portfela), planował zaoferować atrakcyjne warunki konwersji.

mBank, który ma 17 mld zł hipotek walutowych (16,7 proc. portfela), w tym zdecydowaną większość we frankach i z klauzulami indeksacyjnymi, podkreśla, że opinia rzecznika generalnego TSUE nie wiąże sądów krajowych. – Należy więc poczekać na orzeczenie TSUE.Gdyby zapadł wyrok odpowiadający opinii rzecznika, nadal pozostanie pole do dyskusji m.in. o tych przepisach prawa krajowego, których rzecznik nie uwzględnił w swojej opinii. Osobną kwestią jest to, jakimi roszczeniami dysponowałyby w takiej sytuacji banki. Mogłyby one wystąpić o zasądzenie nienależnego świadczenia za korzystanie przez konsumenta z kapitału – mówi Krzysztof Olszewski, rzecznik mBanku.

Pomysł PKO BP nie wróci?

PKO BP ma największy portfel hipotek walutowych (26,1 mld zł), ale ma on dość niewielki, bo 11,5-proc., udział w kredytach brutto. Dodatkowo ok. 90 proc. z nich to hipoteki denominowane, a nie indeksowane (a to one najbardziej są narażone na procesy, choć zdaniem niektórych prawników dotyczyć to może także denominowanych). PKO BP przypomina, że od uwolnienia kursu franka przez Szwajcarski Bank Narodowy na początku 2015 r. wprowadził szereg udogodnień dla frankowiczów. – Celem było zminimalizowanie wpływu zmian rynkowych na tych kredytobiorców. Te udogodnienia wciąż są dostępne – mówi Szymon Pinderak z biura prasowego PKO BP.

Te udogodnienia dotyczą głównie sześciopaka. Wśród nich znajdują się m.in. bezprowizyjna zamiana waluty kredytu lub pożyczki z CHF na PLN po kursie średnim NBP, 1-proc. spread dla spłat kredytów w CHF (dokonywanych z ROR albo rachunku technicznego prowadzonych w złotych), brak opłaty za wydłużenie okresu kredytowania, wakacje kredytowe bez konieczności aneksowania umowy i spłata bezpośrednio w walucie.

PKO BP nie informuje, aby planował powrócić do zapowiadanego przez siebie programu z wiosny 2017 r. Wtedy z własnej inicjatywy bank szykował się do zaproponowania klientom preferencyjnego przewalutowania na złote, które mogłoby skutkować około 20-proc. umorzeniem długu (celem było utrzymanie miesięcznej raty na podobnym poziomie jak przy frankowym kredycie, którego oprocentowanie oparte było na ujemnej stopie procentowej). Zainteresowanie klientów było jednak znikome, w sierpniu 2017 r. prezydent przedstawił własny projekt ustawy frankowej i PKO BP wstrzymał prace nad swoim rozwiązaniem. Nie zapowiada teraz powrotu do niego, mimo że przyjęta właśnie ustawa prezydenta została pozbawiona kluczowego elementu dla frankowiczów liczących na przewalutowanie, czyli funduszu konwersji. Miały na niego składać się banki frankowe i miało je to zmusić do oferowania atrakcyjnych warunków przewalutowania.

Santander Bank Polska nie komentuje sprawy. Parę dni temu podczas konferencji prezes tego banku, mającego 10 mld zł hipotek walutowych (6,9 proc. portfela), w około 80-proc. indeksowanych, odpowiedział, że czeka na ostateczny wyrok TSUE i orzeczenia sądów. Dopiero wtedy będzie dostosowywać strategię i działania, w tej chwili nie myśli o zawieraniu ugód przedsądowych z frankowiczami.

Mniej hipotek walutowych mają BNP Paribas (5,2 mld zł, czyli 6,6 proc. portfela) oraz Pekao (3,2 mld zł, 2,2 proc.). Oba nie zapowiadają oferowania atrakcyjniejszych niż do tej pory warunków konwersji.

Opinie

Łukasz Jańczak, analityk, Ipopema Securities

Teraz jest już za późno dla banków, aby zacząć poważnie negocjować z klientami i oferować im przewalutowanie hipotek na atrakcyjnych dla nich warunkach. Do tej pory oferowały konwersję, ale warunki nie były dla klientów satysfakcjonujące. Teraz kredytobiorcy nie mają wiele do stracenia, a ostatnie orzeczenia sądów zdają się przechylać szalę w ich kierunku, więc propozycje banków najprawdopodobniej nie spotkałyby się z dobrym przyjęciem. Chyba że byłyby odpowiednio hojne, ale banki, robiąc to teraz, pozbawiałyby się szans na wygranie spraw w sądach. Na pewno nie ma co liczyć, że banki ze względu na ostatnie wydarzenia poczują presję i zaczną oferować przewalutowanie skutkujące kilkunasto- czy kilkudziesięcioprocentowym umorzeniem długu. Trudno szacować ostateczny koszt ewentualnych przegranych w sądach, orzecznictwo może być różne, sprawy będą się toczyć latami. Potencjalny koszt rzędu 60 mld zł stałby się już nie tylko problemem banków, ale też całej gospodarki i systemu finansowego, bo wyparowałoby z banków 25–30 proc. kapitałów, co negatywnie wpłynęłoby na ich zdolność do finansowania gospodarki. MR

Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk, Haitong Bank

Sprawa pozwów od kredytobiorców frankowych jest sporym czynnikiem ryzyka dla banków mających duży udział tych hipotek. Nie jest ono uwzględniane w wycenach, stąd ostatnie spadki Millennium i mBanku. Problem w tym, że trudno je oszacować. Najmniejsze możliwe ryzyko to ewentualny zwrot spreadów przez banki, którego koszt może wynieść 8–10 mld zł. Nie można patrzeć na ten portfel w jego obecnym stanie, trzeba uwzględnić też spłacone i przewalutowane, czyli wszystkie kiedykolwiek udzielone hipoteki walutowe. Ale jest ryzyko znacznie większych kosztów, mogących sięgać nawet 50 mld zł, które dotyczy przewalutowania hipotek w razie negatywnej dla banku decyzji sądu. To mogłoby zachwiać sektorem. Audytorzy i same banki nie wiedzą jeszcze, które rozwiązanie jest bardziej prawdopodobne, nie ma u nas prawa precedensowego, a umowy nie były standardowe, identyczne, więc nawet jeśli wyrok TSUE będzie korzystny dla klientów, to sprawy mogą toczyć się latami i ciężko oszacować prawdopodobieństwo jednorazowego odpisu na hipoteki walutowe. Jak ostatecznie podejdą najpierw sądy, a później audytorzy – nie wiemy. MR

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty