Wiara inwestorów w ożywienie pcha indeksy w górę

Po lutowo-marcowym krachu akcje wróciły do łask inwestorów. Czy globalny rajd indeksów na giełdach będzie kontynuowany?

Aktualizacja: 15.06.2020 07:23 Publikacja: 15.06.2020 06:56

Wiara inwestorów w ożywienie pcha indeksy w górę

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Po fali panicznej wyprzedaży nastroje na warszawskiej giełdzie poprawiły się na tyle, że rozpoczął się wyścig po przecenione akcje. Krajowe indeksy odrobiły już większą część strat wywołanych niedawnym tąpnięciem, ale fala zwyżkowa zaczyna wytracać impet.

– Scenariusz odmrażania gospodarki został już zdyskontowany i wydaje się, że po 40-proc. odbiciu i odrobieniu dwóch trzecich strat o kolejne szybkie zwyżki będzie już znacznie trudniej – zauważa Grzegorz Pułkotycki, dyrektor inwestycyjny Starfunds. Czy wkrótce może zabraknąć paliwa do kontynuacji zwyżek?

Giełdy dyskontują poprawę

Poprawa nastrojów na warszawskiej giełdzie korespondowała z sytuacją na największych rozwiniętych rynkach akcji. Tam w ostatnich miesiącach główne indeksy kontynuowały zwyżki. Uwaga inwestorów była skierowana przede wszystkim na rynek amerykański, który jest wyznacznikiem koniunktury na pozostałych parkietach. Amerykańskie indeksy albo już odrobiły całość lutowo-marcowej przeceny (Nasdaq), albo są bardzo blisko tego celu (S&P 500). Optymizm na giełdzie mocno jednak kontrastuje z kondycją amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy na razie zdają się ignorować fatalne dane. Liczą na ożywienie będące efektem wpompowania w gospodarkę miliardów dolarów.

GG Parkiet

– Naszym zdaniem akcje oderwały się od fundamentów. Wzrost ich cen był w większości przypadków spowodowany nie perspektywą poprawy sytuacji finansowej firm (ta – jak wynika z ostatnich danych – wcale nie jest tak optymistyczna; powrót do normalności zajmie więcej czasu, niż się spodziewano jeszcze kilka tygodni temu), lecz nadzieją, że druk pieniędzy przez Fed czy w mniejszym stopniu przez EBC i NBP to panaceum na dekoniunkturę i cudowny sposób na trwałą hossę – wskazuje Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.

Zdaniem Michała Krajczewskiego, szefa działu analiz BM BNP Paribas, w krótkim terminie może zabraknąć paliwa do kontynuacji zwyżek na giełdach. – Wprawdzie wybicie indeksu WIG20 z konsolidacji w okresie kwiecień – połowa maja dało sygnał do kolejnej fali wzrostowej, jednak uważamy, że zarówno polskie, jak i światowe indeksy w krótkim terminie w znacznym stopniu zdyskontowały już oczekiwaną poprawę koniunktury gospodarczej w najbliższych miesiącach. Oczekujemy więc w krótkim terminie konsolidacji lub ewentualnej korekty, przy czym naszym zdaniem byłaby to dobra okazja do zwiększenia udziału akcji w portfelach – uważa Michał Krajczewski.

Niepewne drugie półrocze

Biorąc pod uwagę, że skutki ekonomiczne kryzysu wywołanego pandemią Covid-19 wciąż są trudne do oszacowania, eksperci sugerują ostrożne podejście do inwestowania na rynku akcji. Tym bardziej że z dużym prawdopodobieństwem wiele gospodarek, w tym polska, w 2020 r. wejdzie w recesję.

– Cudów nie ma. Tak silne tąpnięcie gospodarki, niepewność związana z oczekiwaniem na drugą falę pandemii jesienią to nie klimat do kontynuacji szalonych zwyżek cen akcji, zwłaszcza że ekonomiści prognozują niespotykaną od lat skalę spadków w realnej gospodarce – uważa Marcin Materna. – Obecnie inwestorzy zdają się tego nie dostrzegać. Argumentują, że hossa jest pewna, dopóki trwa druk pieniędzy, a nie wygląda na to, żeby miał być szybko zakończony. Zwróćmy jednak uwagę, że wielkość druku w relacji do wielkości kapitalizacji rynków maleje, więc i popyt na akcje powinien spadać. Gdy tylko inwestorzy dostrzegą, że nowe środki nie są w stanie utrzymać tendencji wzrostowej, będą starali się jak najszybciej sprzedać posiadane walory. Kiedy do tego dojdzie – nie wiadomo, ale prędzej czy później będziemy tego świadkami – podkreśla Materna.

GG Parkiet

W ocenie Michała Krajczewskiego sytuacja na giełdzie w drugim półroczu będzie zależała od trzech czynników. – Po pierwsze, będzie to tempo powrotu aktywności gospodarczej do poziomu sprzed kryzysu związanego z koronawirusem. Obecne dane są obiecujące, jednak oczekujemy, że dopiero w 2021 r. poziom PKB powróci do tego z 2019 r. Kolejne dwa czynniki są niestety bardzo nieprzewidywalne, co utrudnia prognozowanie. Chodzi o potencjalny rozwój zimą drugiej fali zakażeń Covid-19 oraz ewentualne napięcia geopolityczne (głównie na linii USA–Chiny) przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w USA – wylicza Michał Krajczewski.

Warto stawiać na selekcję

Zdaniem Piotra Kaźmierkiewicza, analityka BM Pekao, trudno oczekiwać, by obserwowany na GPW trend wzrostowy, oparty na skrajnym optymizmie wywołanym stymulacją fiskalną i monetarną, był możliwy do kontynuacji w kolejnych miesiącach. Dlatego bardzo istotna będzie odpowiednia selekcja branż i spółek.

– Prędzej czy później w gospodarce pojawi się problem niespłaconych zobowiązań. W takich warunkach lepiej zachowają się przedstawiciele branż, w których popyt się kumuluje, dzięki czemu wraz z pełnym odmrożeniem gospodarki uda się im, przynajmniej częściowo, „odzyskać" utracone przychody z pierwszego półrocza 2020. Spodziewam się przedłużającego się powrotu do „normalnej" aktywności gospodarczej, co z listy preferowanych branż eliminowałoby te typowo związane z cyklem koniunkturalnym. Dlatego dużo lepsze perspektywy mają indeksy mocniej zdywersyfikowane (zwłaszcza sWIG80) niż te obarczone ryzykiem związanym z pojedynczymi sektorami (np. WIG20). W przewidywalnym horyzoncie małe spółki, moim zdaniem, mają szansę utrzymać relatywną siłę zarówno względem spółek dużych, jak i szerokiego rynku – mówi Piotr Kaźmierkiewicz.

Zbigniew Obara, menedżer zespołu analiz i doradztwa w BM Alior Banku, zwraca z kolei uwagę na rosnące zainteresowanie inwestorów spółkami typu value (charakteryzujące się stabilnymi zyskami i dywidendami).

– Od końca maja obserwujemy bardzo istotne zmiany na inwestycyjnej mapie świata. Polegają one na relatywnie lepszym zachowaniu (większy wzrost) spółek zaliczanych do segmentu value w porównaniu z dotychczasowymi liderami hossy na świecie – były to spółki z segmentu growth. Oznacza to, że inwestorzy coraz rzadziej „kupują" dalszy wzrost przychodów i zysków spółek, a częściej zmuszeni są szukać dochodu, kupując akcje spółek dywidendowych czy po prostu nisko wycenianych w relacji do zysku lub wartości księgowej, choć niekoniecznie z szansą na poprawę wyników – wskazuje Zbigniew Obara.

Zdaniem eksperta ten trend może utrzymać się dłużej na warszawskiej giełdzie, która – w przeciwieństwie do amerykańskiego rynku – cechuje się dużym udziałem w indeksach spółek zaliczanych do segmentu value. – Spodziewamy się lepszego zachowania spółek value względem wzrostowych (podobnie jak na świecie), ale nie przesądzamy o kierunku ruchu tych drugich. Warto jednak podkreślić, że odbicie od marcowych dołków było gwałtowne, choć tak naprawdę ilość pozytywnych informacji gospodarczych czy dotyczących dobrych wynik spółek była mała. Dlatego w średnim terminie euforia inwestorów jest raczej mało wskazana, a zbliżający się okres wakacyjny sprzyjać będzie realizacji zysków przez tych inwestorów, którzy na giełdzie pojawili się po raz pierwszy w trakcie lockdownu – uważa Zbigniew Obara.

Konrad Białas, główny ekonomista, Dom Maklerski TMS Brokers

To, jak głęboka może być recesja w USA, rynek akcji wycenił podczas marcowego załamania, zatem wskaźniki obrazujące aktualny stan gospodarki nie robią teraz na Wall Street większego wrażenia. Obecnie liczy się tempo i timing odbicia, a inwestorzy mają coraz bardziej optymistyczne oczekiwania. Ostatni raport NFP bez wątpienia te oczekiwania wzmocnił. Wzrosty indeksów mogą jeszcze trwać, a dla głębszej korekty na razie nie widać miejsca. Po załamaniu rynku z marca wciąż wielu inwestorów i funduszy ma w swoich portfelach mniej akcji, niż by chciała. Wielu z nich sceptycznie podchodziło do obecnego rajdu i dopiero teraz przekonuje się do jego trwałości. Dochodzi do tego krótka sprzedaż akcji spółek, w przypadku których istniało podwyższone ryzyko bankructwa z powodu recesji – zamykanie tych pozycji jest dodatkową siłą dla rajdu. Wreszcie rynek ma do dyspozycji setki miliardów dolarów uwolnionych przez nielimitowane luzowanie ilościowe Fedu. Przy tak mocnym odbiciu zawsze pojawiają się pytania, jak długo może on trwać? Dotychczas spółki cykliczne ostrożnie dyskontowały odbicie gospodarcze, więc tutaj drzemie potencjał. Przestrzeń oferują dobre informacje o postępie prac nad szczepionką, które mogłyby obniżyć premię za ryzyko z tytułu drugiej fali zachorowań. Jednocześnie rynek utraci część paliwa do wzrostów po ostudzeniu wstępnej euforii i pokryciu krótkich pozycji. W rezultacie oczekiwałbym, że tempo zwyżek osłabnie, częściej będzie dochodzić do okresów konsolidacji, które będą podnosić ryzyko realizacji zysków. Ale bez silnego negatywnego impulsu nie zakładałbym silnego cofnięcia rynku. JIM

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty