#TydzieńNaRynkach: Jeden z najgorszych kwartałów w historii

Efektem ubocznym epidemii koronawirusa są należące do największych w historii kwartalne spadki giełdowych indeksów. Nadzieje na ich szybkie odreagowanie są raczej niewielkie.

Aktualizacja: 04.04.2020 09:49 Publikacja: 04.04.2020 05:00

Akcje producenta i sprzedawcy obuwia, firmy CCC, od początku roku straciły na wartości ponad 70 proc

Akcje producenta i sprzedawcy obuwia, firmy CCC, od początku roku straciły na wartości ponad 70 proc. Spółka w poszukiwaniu finansowania planuje emisję akcji.

Foto: Shutterstock

Utrzymująca się wciąż mocno podwyższona zmienność notowań czyni codzienną obserwację sytuacji na giełdach zajęciem ekscytującym, jednocześnie może jednak zaburzać ocenę wydarzeń i tendencji. Ostatnie dni marca dostarczyły optymistom sporo argumentów, ale nie zmieniły zasadniczo fatalnego obrazu rynków.

Giełdy w czasach kryzysu

Od 23 do 26 marca Dow Jones wzrósł o ponad 21 proc. W normalnych czasach można byłoby więc ogłosić wejście w stan hossy. Niestety czasy nie są normalne i mimo tak znaczącej zwyżki średnia przemysłowa notuje jeden z najgorszych kwartalnych wyników w historii, zniżkując o ponad 23 proc. Poprzednio większy spadek (25,3 proc.) indeks ten zanotował pod koniec 1987 r. W najgorszym momencie ostatniej fali spadkowej Dow Jones tracił prawie 35 proc. Podobnie zresztą było w ostatnim kwartale 1987 r., gdy w apogeum paniki tąpnięcie sięgało niemal 38 proc. S&P 500 pierwszy kwartał zakończył spadkiem o 20 proc., największym od ostatniego kwartału 2008 r. Jeden z najgorszych kwartałów w historii ma za sobą również niemiecki DAX, zniżkujący o 25 proc. Tylko nieznacznie mocniejsze tąpnięcie było we Frankfurcie widziane w trzecim kwartale 2011 r., gdy chwiały się podstawy strefy euro. Paryski CAC40 tracący 26,5 proc. zaliczył najmocniejsze tąpnięcie od 2002 r. Indeks giełdy tokijskiej zniżkował najmocniej (20 proc.) od czasów globalnego kryzysu finansowego. Liderami spadków są tracące po niemal 40 proc. giełdy w Atenach, Amsterdamie i Buenos Aires. Tuż za nimi, ze zniżkami oscylującymi wokół 30 proc., plasują się wskaźniki w Wielkiej Brytanii, Rosji, Filipinach, Indiach i Bazylii. Widać więc, że bessa obecna jest na wszystkich kontynentach i we wszystkich krajach. Najmniej ucierpiały giełdy o marginalnym znaczeniu, takie jak na przykład ukraińska, czeska czy łotewska.

Na tym tle na uwagę zasługuje giełda kraju, w którym epidemia wybuchła i rozpoczęła swoją globalną ekspansję. Choć wydaje się, że chińska gospodarka ucierpi bardzo mocno, a działania tamtejszych władz (zarówno monetarne, jak i fiskalne), by zapobiec zapaści, nie wydają się aż tak radykalne jak w przypadku Stanów Zjednoczonych czy nawet strefy euro, Shanghai Composite w pierwszym kwartale zniżkował „jedynie" o niespełna 10 proc. Ze znacznie większymi spadkami chiński wskaźnik w ciągu ostatnich pięciu lat mierzył się kilkukrotnie. Tak dobre zachowanie chińskiej giełdy wygląda dość tajemniczo i nie można wykluczyć, że jest ono wynikiem zakulisowych działań administracyjnych oraz nacisków na instytucje finansowe, o których głośno było już wielokrotnie w przeszłości. Nie sposób też nie zauważyć, że mimo tak dramatycznych wydarzeń, jak wojna handlowa czy epidemia koronawirusa, chiński parkiet już od ponad roku prezentuje się niemal jak oaza spokoju. Tego samego nie można jednak powiedzieć o wskaźniku obrazującym koniunkturę na rynkach wschodzących. ETF na MSCI Emerging Markets zniżkował bowiem w pierwszym kwartale o 24 proc., najmocniej od prawie dziewięciu lat.

Sytuacja na giełdach nie pozostawia złudzeń, dynamiczne odbicie z ostatnich dni budzi nadzieję, ale główną kwestią są perspektywy globalnej gospodarki. Niemal wszystkie ośrodki analityczne ścigają się w publikowaniu mniej lub bardziej katastroficznych scenariuszy. Najnowszy przykład to agencja Fitch, która w czwartek skorygowała swoją poprzednią prognozę na 2020 r. z 19 marca, zakładającą wzrost globalnego PKB o 1,6 proc., na spadek o 1,9 proc. Spadek PKB Niemiec wynieść ma 3,8 proc. Goldman Sachs zakłada sięgającą 3,8 proc. recesję w Stanach Zjednoczonych i 9-proc. spadek PKB w strefie euro. W świetle najnowszych danych, wyglądające na mało prawdopodobne prognozy tego banku, mówiące o 24 proc. spadku PKB w Stanach Zjednoczonych w drugim kwartale i 9-proc. stopie bezrobocia, nabierają waloru większej realności. Szokiem była publikacja z poprzedniego tygodnia, mówiąca o sięgającej 3,3 mln liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Jak więc można określić czwartkowe dane, z których wynika, że zarejestrowano ponad 6,6 mln wniosków?

Warszawa najsłabsza od ćwierć wieku

W ostatnich dniach indeks największych spółek znalazł się na poziomie widzianym poprzednio w pierwszym kwartale 2009 r. W odróżnieniu od sporej części światowych giełd w Warszawie nie widać śladu wzrostowego odreagowania. WIG20 w pierwszym kwartale zniżkował o 29,6 proc., co oznacza przecenę najmocniejszą od połowy 1994 r., czyli od 26 lat. W segmencie średnich firm sytuacja jest o tyle „lepsza", że mWIG40, tracąc 27 proc., znalazł się najniżej od 2013 r. i zaliczył spadek najmocniejszy od końca 2008 r. Na tym tle na pierwszy rzut oka sytuacja małych spółek jest bardzo dobra. sWIG80 w pierwszym kwartale zniżkował o niecałe 15 proc. Poprzednio z większym spadkiem, przekraczającym 27 proc., mieliśmy do czynienia w drugiej połowie 2011 r. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że to właśnie indeks najmniejszych spółek charakteryzuje się od kilku lat mniejszą zmiennością niż choćby WIG20. W ostatnich miesiącach zmienność wróciła na rynek „maluchów". Pod koniec lutego sWIG80 znajdował się na poziomie 13135 punktów, najwyższym od prawie dwóch lat. Niecałe trzy tygodnie później, pod koniec pierwszej połowy marca, był już o ponad 29 proc. niżej. Licząc w punktach, zmienność była więc ostatnio nawet nieco wyższa niż dziewięć lat temu.

GG Parkiet

W ostatnich dniach pogłębiła się przecena najgorzej zachowujących się do tej pory indeksów branżowych i w domyśle sektorów najbardziej zagrożonych konsekwencjami epidemii. Pierwsze cztery sesje minionego tygodnia przyniosły sięgający prawie 7,5 proc. spadek WIG-odzież. Trwające w drugiej połowie marca lekkie odreagowanie okazało się więc nietrwałe. Co prawda lokalny dołek indeksu z 16 maca nie został co prawda „poprawiony", ale perspektywy branży nie są najlepsze. WIG-odzież od początku roku zniżkuje o ponad 51 proc. W najgorszej sytuacji znajduje się spółka CCC, której akcje tracą od początku roku 73,5 proc. Firma zaraportowała sięgającą 327 mln zł stratę operacyjną za pierwszy kwartał, zdecydowała się na radykalną redukcję kosztów działalności, intensywne rozmowy z bankami i obligatariuszami oraz plany emisji akcji o wartości 400–500 mln zł. To wszystko wskazuje na skalę problemów płynnościowych. W zdecydowanie lepszej sytuacji znajduje się LPP, która ogranicza się na razie do rekomendowania rezygnacji z wypłaty dywidendy za 2019 r. i ograniczenia wynagrodzenia członków zarządu do 1 zł. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia akcje spółki zniżkowały jednak o ponad 9 proc., w marcu straciły 24 proc., a od początku roku 46 proc.

Syntezą obaw o perspektywy polskiej gospodarki wydaje się zachowanie akcji przedstawicieli sektora finansowego. Do czwartku WIG-banki tracił co prawda tylko niecałe 5 proc., ale od początku roku zniżkuje o ponad 41 proc. To drugi najgorszy wynik wśród subindeksów branżowych i poziom najniższy od połowy 2009 r. W gronie najmocniej w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zniżkujących akcji wchodzących w skład WIG20 znalazły się papiery pięciu banków. Walory Santandera i Aliora traciły po 9 proc., a papiery mBanku i PKO BP po 4–5 proc. Niepokój budzi dynamicznie pogarszająca się sytuacja w sektorze firm związanych z rynkiem nieruchomości. Do czwartku WIG-nieruchomości zniżkował o niespełna 1,5 proc., ale znalazł się najniżej od ponad trzech lat, a od 20 lutego stracił 30 proc.

Zjawiskiem pozytywnym jest to, że w ostatnich dniach większość indeksów branżowych jednak zyskiwała na wartości. Liderem okazał się WIG-paliwa, który poszedł w górę o ponad 12 proc. To z pewnością efekt czwartkowego skoku notowań ropy naftowej, ale warto zwrócić uwagę, że indeks naszych spółek paliwowych zwyżkuje już trzeci tydzień z rzędu. Do czwartku akcje PKN Orlen rosły o prawie 16 proc., a papiery PGNiG o ponad 11 proc. Mimo raportowania słabych wyników finansowych, ogromnych odpisów na utratę wartości aktywów i marnych perspektyw gospodarki, WIG-energia do czwartku rósł o ponad 4 proc. Akcje PGE zwyżkowały o 8 proc., po informacji o sięgającej niemal 4 mld zł stracie netto w 2019 r.

Ropa dla zuchwałych

Na rynkach finansowych już od pewnego czasu nie brakuje zaskakujących wydarzeń i nieoczekiwanych zwrotów sytuacji. Do bardziej spektakularnych z pewnością można zaliczyć czwartkowy skok na rynku ropy naftowej. Notowania WTI zwyżkowały o 25 proc., powracając powyżej 25 dolarów za baryłkę, a Brent podrożała o 21 proc., do ponad 30 dolarów za baryłkę (momentami cena tego gatunku przekraczała 36 dolarów). To efekt informacji o przeprowadzeniu przez Donalda Trumpa rozmów z władcą Arabii Saudyjskiej i prezydentem Rosji w sprawie zakończenia wojny cenowej. Już piątkowy poranek przyniósł zdecydowane ochłodzenie nastrojów i kilkuprocentowe spadki notowań ropy, po tym jak przedstawiciele Kremla zaprzeczyli pogłoskom o toczących się rozmowach. Co z tego wyniknie, trudno przewidzieć. Faktem jest jednak, że niemal wszyscy producenci marzą o cenach wielokrotnie wyższych niż obecne, i prędzej czy później do jakiegoś porozumienia powinno dojść. Na ożywienie popyt nie ma co liczyć. Wręcz przeciwnie, prognozy w tej kwestii są coraz gorsze. Mimo czwartkowego skoku od początku roku WTI tanieje o 60 proc., a jej notowania są najniżej od 18 lat.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty