Nie mówiąc już o zysku w określonej wcześniej wysokości. Owszem, bank na pewno wypłaci nam obiecane odsetki wyliczane według stałej stawki (nawet gdyby zbankrutował, zrobi to za niego BFG), a minister finansów – odsetki od obligacji skarbowych. Ale to wcale nie znaczy, że faktycznie zarobimy. Zysk może być tylko na papierze, w rzeczywistości pochłonięty przez inflację, podatek, niekiedy dodatkowe opłaty... Im inwestycja bardziej ryzykowna, tym lista ta jest dłuższa. Ryzyko można ograniczać, ale nigdy się go nie wyeliminuje całkowicie.