Są niepotrzebne, bo wszystko zapisujemy w smartfonie. Nie sprawdzamy co miesiąc papierowych wyciągów z rachunków bankowych, bo ich w ogóle nie dostajemy. W razie potrzeby zaglądamy na konto, logując się przez internet. Nie zapisujemy cen sprzętów oglądanych w sklepach, bo na ogół ceny porównujemy w serwisach internetowych, a w realu robimy dokumentację fotograficzną za pomocą komórki. Przestajemy zbierać paragony, bo honorowanym przez sklepy dowodem zakupu jest wyciąg z konta. A niektóre sieci handlowe i banki umożliwiają gromadzenie paragonów w wersji elektronicznej. Nie zapisujemy też wydatków w zeszycie w kratkę, tak jak nasi dziadkowie czy rodzice. Coraz więcej codziennych czynności wykonujemy przez internet. Szybciej, sprawniej, z efektami niedostępnymi przy tradycyjnych metodach. Czy to oznacza, że automatycznie radzimy sobie lepiej z domowymi finansami? Niekoniecznie. W świecie cyfrowym może być łatwiej, ale podstawowe zasady: kontroluj wydatki, planuj budżet z dużym wyprzedzeniem, odkładaj na czarną godzinę, nie zadłużaj się na zakup rzeczy i usług, bez których możesz się obejść – wciąż są takie same.