Amerykańska inflacja już niestraszna inwestorom

Rynek pogodził się już z tym, że Fed trochę poczeka z cięciami stóp procentowych. Pierwsze z nich jest spodziewane we wrześniu. To nie przeszkadza jednak nowojorskim i globalnym indeksom giełdowym w ustanawianiu rekordów.

Publikacja: 16.05.2024 06:00

Jerome Powell, prezes Fedu, sugeruje, że stopy procentowe jeszcze przez jakiś czas się nie zmienią.

Jerome Powell, prezes Fedu, sugeruje, że stopy procentowe jeszcze przez jakiś czas się nie zmienią. Inwestorzy spodziewają się cięcia we wrześniu.

Foto: Fot. SAUL LOEB/AFP

Inflacja konsumencka w USA nie przyniosła w środę nieprzyjemnej niespodzianki inwestorom. Wyhamowała ona z 3,5 proc. w marcu do 3,4 proc. w kwietniu, co było zgodne z prognozami. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 0,3 proc., podczas gdy średnio się spodziewano ich zwyżki o 0,4 proc. Inflacja bazowa (czyli nieuwzględniająca zmian cen żywności, paliw i energii) zwolniła z 3,8 do 3,6 proc., co było zbieżne z oczekiwaniami. Licząc miesiąc do miesiąca, zeszła ona z 0,4 do 0,3 proc.

Słabsze od prognoz okazały się za to dane o amerykańskiej sprzedaży detalicznej. Jej wzrost był w kwietniu zerowy (licząc miesiąc do miesiąca), podczas gdy średnio oczekiwano zwyżki o 0,4 proc., po marcowym wzroście o 0,6 proc. Sprzedaż liczona bez samochodów i paliw spadła natomiast o 0,1 proc., po tym jak w marcu wzrosła o 0,7 proc.

Trochę bliżej cięcia stóp

W reakcji na dane o inflacji oraz o sprzedaży detalicznej dolar tracił w środę po południu 0,5 proc. wobec złotego. Za 1 USD płacono wówczas poniżej 3,93 zł. Kurs stał się więc najniższy od pierwszej połowy kwietnia. Euro zdrożało natomiast do 1,086 USD. O ile tuż przed publikacją danych rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła 4,42 proc., to później szybko spadła do 4,36 proc. Sesja na giełdzie w Nowym Jorku zaczęła się natomiast od zwyżek. S&P 500 zyskiwał na jej początku 0,5 proc. i już wówczas ustanowił nowy rekord wszech czasów.

Inwestorzy nie spodziewają się, by najnowsze dane z gospodarki amerykańskiej skłoniły Fed do wcześniejszego cięcia stóp procentowych, ale uznali, że rosną szanse na obniżkę we wrześniu. Po odczycie danych o inflacji i sprzedaży detalicznej barometr CME FedWatch wskazywał, że jest tylko 8,4 proc. szans na cięcie stóp w czerwcu, 35 proc. w lipcu, a 74 proc. we wrześniu. Tuż przed publikacją danych mówił on o prawdopodobieństwie wynoszącym odpowiednio: 8,5 proc., 33 proc. i 69 proc.

„Droga do rozpoczęcia obniżek stóp procentowych staje się coraz bardziej otwarta. Ruchy na stopach procentowych nie będą gwałtowne, ale ich obecny poziom daje Rezerwie Federalnej komfort, aby poluzować nieco warunki monetarne jeszcze w tym roku. Dane powinny przypaść do gustu zarówno rynkowi akcji, jak i obligacji” – piszą analitycy platformy inwestycyjnej Portu.

– Odradzająca się wiara w zbliżanie się luzowania w Stanach Zjednoczonych będzie korzystna dla rynków wschodzących, zwłaszcza jeśli aktualny pozostanie scenariusz uniknięcia recesji i tzw. miękkiego lądowania. W tym samym czasie RPP będzie niezmiennie działać na korzyść złotego, utrzymując stopę referencyjną NBP na poziomie 5,75 proc., w czasie gdy coraz liczniejsze banki centralne decydować będą się na obniżki – prognozuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Czytaj więcej

Inflacja nie przeszkadza giełdom w biciu rekordów

Bez obaw na rynku

Jerome Powell, prezes Fedu, na dzień przed odczytem danych o inflacji za kwiecień, przyznał jednak, że walka z inflacją jest trudniejsza niż oczekiwano. Odniósł się w ten sposób m.in. do danych o inflacji producenckiej za kwiecień mówiących o jej wyższym niż oczekiwano wzroście o 0,5 proc. w porównaniu z marcem (2,2 proc. rok do roku).

– Nie spodziewaliśmy się, że droga będzie łatwa, ale odczyty inflacji okazały się wyższe, niż ktokolwiek oczekiwał. Mówi nam to, że powinniśmy być cierpliwi oraz pozwolić restrykcyjnej polityce pieniężnej wykonać swoją pracę – stwierdził Powell. Zastrzegł on jednak, że Fed nie zamierza wrócić do podwyżek stóp procentowych.

– Cierpliwość jest obecnie głównym przesłaniem Fedu. Decydenci stale podkreślają, że obecny poziom stóp jest wystarczający, by utrzymać inflację pod kontrolą i że ich kolejnym ruchem będzie cięcie stóp. Jest jednak wyraźnie jasne, że oni nie spieszą się, by wykonać ten ruch – zwraca uwagę Richard Flynn, dyrektor zarządzający w Charles Schwab UK.

Jeszcze kilka miesięcy temu taka wypowiedź szefa Fedu zostałaby uznana przez inwestorów za „jastrzębią” i mogłaby sprowokować wyprzedaż na rynkach. Obecnie wygląda jednak na to, że inwestorzy pogodzili się z tym, że amerykański bank centralny będzie trzymał stopy procentowe na obecnym poziomie o kilka miesięcy dłużej niż się wcześniej spodziewano. Więc wypowiedź Powella nie przeszkodziła nowojorskiemu indeksowi Nasdaq Composite, by zamknął się we wtorek na rekordowym poziomie. O tym, że na rynkach są dobre nastroje, mówił również rekord globalnego indeksu MSCI All Country World i brytyjskiego FTSE 100.

– Dla rynków najlepszym scenariuszem jest gospodarka USA na tyle słabsza, by uzasadniało to obniżki stóp, a zarazem bardzo odległa od recesji. I to tłumaczy obecną sytuację na rynkach – wskazuje George Lagarias, główny ekonomista firmy Mazars.

Mierzony przez CNN indeks strachu i chciwości (Fear & Greed Index) był w środę na poziomie 56 pkt, co sugerowało, że na amerykańskim rynku akcji panuje lekka chciwość. Tydzień wcześniej pokazywał on 42 pkt, a przed miesiącem 39 pkt, co wskazywało, że na rynkach dominuje strach. Widać więc, że inwestorzy w USA odzyskują wiarę w siłę hossy, a jednocześnie ich chciwość jest jeszcze daleka od poziomu, który uzasadniałby korektę. S&P 500 zyskał przez miesiąc ponad 4 proc., a od początku roku ponad 10 proc.

Opinie

Oddech, ale jeszcze nie przełom

Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa, inwestycyjnego, DI Xelion

Kwietniowe dane o inflacji w USA okazały się marginalnie niższe od oczekiwań. W naszej ocenie pierwsza reakcja rynku (wzrosty akcji, spadki rentowności obligacji) może okazać się pułapką, podobnie jak pierwotne osłabienie dolara (kurs EUR/USD bliski 1,0860). Uwagę zwraca fakt, że po publikacji zyskiwały niemal wszystkie aktywa ryzykowne, niezależnie od ich teoretycznych korelacji z inflacją. Być może efekt jest niewielki na rynkach bardziej peryferyjnych (np. na GPW), ale te o silnym impecie (ang. momentum) zachowywały się doskonale (np. srebro rosło o 1,6 proc.). W naszej ocenie najpierw zobaczymy osłabienie prowzrostowego efektu, a później potencjalny zwrot. Odczyt inflacji minimalnie poniżej oczekiwań nie jest niespodzianką – od początku tygodnia pisaliśmy o asymetrycznych ryzykach. Dane dają rynkom lekki oddech, ale nie oznaczają przełomu. Sytuacja na rynku USA wydaje nam się w tym roku dość jasna – oczekiwania inflacyjne wzrosły, oczekiwania co do wzrostu spadły, podobnie jak prognozy dynamiki zysków. Dane umacniają obraz, w którym tegoroczne wzrosty są głównie efektem typowego wzrostu cen, a w konsekwencji każą zadać pytanie, czy kolejne miesiące przyniosą dalsze zwyżki. Na razie lista argumentów za tym scenariuszem wydaje się ograniczona.

Inwestorzy o czymś zapominają

Fryderyk Krawczyk, dyrektor departamentu zarządzania, aktywami, VIG/C-Quadrat TFI

Reakcja inwestorów na dane o inflacji z USA jest bardzo pozytywna. Na wartości zyskują zarówno obligacje, jak i akcje. Odczyt inflacji za kwiecień jest pierwszym w tym roku, który nie zaskoczył w „górę” i okazał się zgodny z medianą prognoz. To odgrzało oczekiwania rynku na powrót tematu obniżek stóp w USA jeszcze w tym roku. W praktyce oznacza to, że pierwsze cięcie powinno się pojawić we wrześniu. Jednak do września przed nami ciągle relatywnie długi okres, gdzie wiele rzeczy może się wydarzyć, i jak pokazuje początek bieżącego roku, nastroje inwestorów zmieniają się jak w kalejdoskopie. Poza danymi o inflacji za nami również dane pokazujące siłę konsumenta i tutaj mamy małe rozczarowanie, gdyż pojawiają się pierwsze oznaki słabości. Z jednej strony „rozsądny” konsument pozwoli w mniej bolesny sposób doprowadzić wskaźnik CPI do celu. Z drugiej strony utrzymywanie się tej tendencji nie będzie zbyt pozytywne dla rynku akcji w dłuższym terminie, gdyż będzie się przekładało na spadek dynamiki zysków spółek.

Rynki cały czas rozgrywają scenariusz tzw. no landing, czyli wyższego wzrostu, któremu towarzyszy podwyższona inflacja. Oczywiście brzmi to dobrze (brak recesji), ale nie do końca.

Nadzieje na gołębi zwrot

Wojciech Dębski, zarządzający, Rockbridge TFI

Środowe dane na temat inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych były wydarzeniem, na które czekały rynki finansowe przez ostatnich kilka tygodni. Dane wydają się kluczowe w trwającej od dłuższego czasu debacie na temat polityki monetarnej amerykańskiej Rezerwy Federalnej w zakresie kształtowania stóp procentowych. O ile początek roku zwiastował istotne obniżki stóp procentowych w USA w tym roku, a pierwsze cięcia miały się zacząć już w kwietniu, o tyle dane makro z gospodarki amerykańskiej prezentowane przez ostatnie dwa miesiące zmieniły narrację dla rynków na bardziej jastrzębią. Już wtorkowe dane PPI wskazywały na słabnącą trajektorię spadku inflacji, za sprawą silnego sektora usług i wpływu surowców. Pomimo tego zaskoczenia rynki ciepło przyjęły te dane.

Inflacja CPI w kwietniu na poziomie 3,4 proc. trafiła w oczekiwania rynkowe, co w połączeniu ze wtorkowymi danymi zostało pozytywnie odebrane przez rynki akcji i obligacji w Stanach Zjednoczonych. Te dane dają wytchnienie rynkom po trudnym poprzednim miesiącu, przywracając nadzieje na powrót bardziej gołębiego nastawienia do gospodarki przez amerykański bank centralny.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Materiał Promocyjny
Monika Kania: Wzmacniamy obecność na rynkach
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
ESG w Logistyce - budowanie zrównoważonych praktyk biznesowych
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty